Sunday, January 7, 2018

Hey, there's something you could've wished for: human-sized teeth.

Szczęśliwego 2018!!
Życzę Wam tego, czego życzę sobie: mniej stresu, więcej lenistwa bez wyrzutów sumienia, więcej dbania o siebie i własne potrzeby, mniej złego szaleństwa, więcej dobrego szaleństwa, stada dobrych ludzi, jedzenia dla którego warto rozciągnąć żołądek, momentów które mogłyby się nie kończyć, stymulujących głowę doświadczeń i drugich połówek dla których warto skakać w ogień.



Miały być bardziej wymyślne zdjęcia, ale w bateria do lustrzanki się rozładowała. A kiedy odżyła, okazało się, że statyw gdzieś nam wciągnęło. A potem pierwsze dni stycznia tak szybko przeleciały! Czyli rok może nowy, ale u nas wszystko po staremu.

Najlepsze momenty 2017 w kolejności chronologicznej: Meksyk, firmowy wyjazd do Teksasu, weekend z chłopakami na kalifornijskim wybrzeżu (chyba jeszcze Wam nie opowiadałam?) i z przyjaciółmi w Seattle, zamalowanie ostatnich brudnych ścian w naszym chlewiku, wiosenny maraton krakowsko-parysko-czesko-toskański, solo lato w Kalifornii (boże, jakie mieszkanie tylko z kotem jest piękne), nowa sokowirówka i hektolitry soków (będę Ci mamo robić), obsesja na punkcie brzydkich warzyw (muszę się hamować żeby każdego sobotniego pudła na Instagramie nie pokazywać), kolejne szkolenie w Disney, koncerty Vance Joy (będziemy razem, muszę się tylko Lee jakoś pozbyć) i LP.

Najgorszych było zdecydowanie mniej, ale przez cały rok walczyłam też ze straszliwym przepracowaniem, stresem i frustracjami, i obiecywałam sobie, że ten rok będzie inny. Tak więc 2018 zaczynam zmianą pracy na bezstresowe nudziarstwo i wyjazdem do Wietnamu. Ale najpierw Boston i bombogeneza. Muszę tylko zimowe ciuchy odnaleźć.



A tutaj życzenia na 2011, 2012, 2013, 2014, 2015, 2016 (a życzenia na 2017 zgubiły się na meksykańskiej plaży, żałuję tylko trochę).

4 comments:

  1. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi z tym Dinseyem ale znalazłam stary post i już wszystko wiem :)
    Dla Was też wszystkiego najlepszego ! Udanej podróży !

    ReplyDelete
  2. Ja tam bym mogła oglądać "brzydkie warzywa" co tydzień. W takim razie wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!
    A ze swojej strony życzę sobie więcej Twoich wpisów ;)

    ReplyDelete
  3. Łoooł,to już czekam na obiecane soczki!!!

    ReplyDelete
  4. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?